Romane Dyvesa Gorzów Wlkp. 3 - 5 lipca 2009
 
3 dni koncertów estradowych w Gorzowie Wlkp., to poezja Bronisławy Weis Papuszy, porywający publiczność taniec, dynamiczna, barwna muzyka inspirowana folklorem romskim i atmosfera która na długo pozostanie w pamięci kilku tysięcy widzów i fanów tego gatunku muzyki .
Edward Dębicki i Mieczysław ŚwięcickiGospodarzem XXI Międzynarodowych Spotkań Zespołów Cygańskich jest Gorzowski teatr „Terno” któremu w 1963 roku Ministerstwo Kultury i Sztuki nadało status zespołu profesjonalnego. A wszystko za sprawą wybitnego twórcy, kompozytora, poety i muzyka Edwarda Dębickiego który jako jedyny cygan jest członkiem ZAKR-u i ZAiKS-u. Który jest autorem ponad 200-tu piosenek, także tych które znane są jako „niecygańskie” . Wiele z nich śpiewała Sława Przybylska, Anna German, a w ostatnich latach m.in. Edyta Gepert wyśpiewała opolskie Grand Prix właśnie piosenką Dębickiego „Idź swoją drogą” .
Nie sposób mówiąc o sukcesie tego festiwalu, nie przypomnieć że teatr Terno aż 16 razy odbył tourne po Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, że występował jako gwiazda z największym Europejskim Cyrkiem we Francji i na Korsyce, że na mapie jego brawurowych koncertów były m.in.; Indie, Korea Północna, czy stolica Kultury Europejskiej 1997 roku -Kopenhaga, gdzie reprezentował Polskę obok Wisławy Szymborskiej i Krystiana Zimermana.
Że występował w Sofii, Moskwie, Bratysławie, Budapeszcie, Strasburgu, Monachium, Oslo i Berlinie,  wszędzie podbijając serca publiczności.
Nie sposób nie przypomnieć przy tej okazji że „Terno” współpracuje z teatrem „Buffo” Janusza Józefowicza w programie „Cygański wieczór” i Piotrem Rubikiem w jego oratorium „Habitat”.
Słowem „Terno” to porywająca muzyka, taniec, śpiew Cyganów z różnych stron świata; od węgierskich czardaszy, bałkańskich melodii, ognistego flamenco, poprzez cygańskie romanse rosyjskie, do muzyki biesiadnej. To znakomita orkiestra pod kierownictwem wirtuoza akordeonu, samego Edwarda Dębickiego.


zielonogórska orkiestra symfoniczna ..Tegoroczny festiwal przypadł w 100-lecie urodzin Bronisławy Weis Papuszy. Papusza (z cygańskiego lalka) to niezwykłe poetyckie zjawisko. Brylant, a może złoty liść. Siostra wiatru, córka rzeki, notująca pieśni które las - jej ojciec - wyśpiewał …
Od dzieciństwa pragnęła się uczyć, czytać książki, pisać. Często za kradzione kury które dawała pewnej sklepikarce poznawała alfabet. Gdy jej tabor - latem 1949 roku - znalazł się koło Stargardu Szczecińskiego usłyszał ją poeta Jerzy Ficowski pod którego namową przesyłała mu swoje wiersze . Leśnymi wierszami Papuszy zachwycali się później Julian Tuwim, Julian Przyboś i Anna Kamieńska . Julian Tuwim korespondował z Papuszą zachęcając ją do twórczości . I tak m.in. mało znane fakty z życia tego niezwykłego, artystycznego taboru, ich troski, niepokoje i dramaty ujrzały światło dzienne, a po wydaniu przez Ficowskiego książki „Cyganie polscy” Papusza została oskarżona przez rodową starszyznę o zdradę odwiecznych tajemnic, bowiem już same kontakty z obcymi były wówczas traktowane przez Cyganów jako zdrada i kolaboracja. Papusza przypłaciła to ciężką chorobą i obsesjami lękowymi które trapiły ją już do śmierci …. „gdybym nie nauczyła się czytać i pisać, ja głupia, byłabym szczęśliwa” mówiła .

A przecież nie zdradziła żadnych tajemnic - pisała o cygańskich tęsknotach, obyczajach, o godności wolnego człowieka… „Kiedy Papusza chorowała, porwała więcej niż 150 wierszy..” wspominał jej o 20 lat starszy mąż Dionizy Wajs… „ona za Cyganami swoje serce oddała. Jak my byli w ministerstwie, ona powiadała do ministra; Cyganie lubią przyrodę, lubią wolność, dać im jazdy, nie zabraniać !..
Papusza: - Całe lata swoje przeżyłam w taborach. Rodzina moja, bracia, siostry. Nie kradli, tylko sobie wróżyli. Grali i z tego żyli. Mieliśmy tylko koniczka, wozik, czasem coś pomienialiśmy, ktoś parę groszy wziął tak, aby żyć. Dziś Cyganie są kulturalni, chodzą do szkoły, uczą się. Jak Dębicki – Cygan nasz. I wszędzie dostają brawa. I wszędzie ich szanują, oni też ludzi szanują i żyją szczęśliwie. Las nie robił przeszkód między narodami, uszlachetniał! Taki człowiek z gołymi rękami jechał po świecie, tę grupkę swoich dzieci tulił do siebie, jak gniazdko. (...) Jeżeli dzisiaj trzeba być w pracy - to jest uszlachetnienie. Ale jest w cygańskiej naturze, że płacze. On się rwie jak zając, chce do lasu. Ale jednak się przyzwyczai... Już mi jest lepiej w domu. Mam kwiat, mam drzewo i park, gdzie chcę - tam pójdę. Jednak się rwie ta dusza do tego lasu. I tak źle - i tak niedobrze. Jeżeli dzisiaj byłby koń, wóz - ja nie pytałabym... Bodaj na dwa, trzy dni wyjechałabym i posiedziała pod tym drzewkiem. Ale jak trza zapomnieć, to trza...

Z.Zamachowski czyta wiersze Papuszy Wiersze Papuszy w gorzowskim amfiteatrze czytał Zbigniew Zamachowski i były one tym wyraźniejsze i tym bardziej dramatyczne że atmosfera sceny z ustawionymi cygańskimi wozami, w zieleni parku na Wartą i blasku scenicznych ognisk, do złudzenia przypominała życie cygańskiego rozśpiewanego i roztańczonego taboru.
Gwiazdami zaś galowego koncertu byli; Dragisa Milanovic z Serbii (absolwent Kijowskiego Konserwatorium im. P. Czajkowskiego), który wirtuozowską grą udowodnił swoją międzynarodową klasę , grupa „Bałkan Rom” reprezentująca nurt bałkański w etnicznej muzyce Cyganów bułgarskich, serbskich i rumuńskich (w ich repertuarze są także znane utwory Gorana Bregovica), aktorka i wokalistka, zjawiskowej urody Rosjanka Leonsia Erdenko (kontynuatorka dzieła znanej na świecie moskiewskiej dynastii cygańskiego klanu śpiewaka i skrzypka Nikołaja i Rozalii Erdienko) z zespołem, i wreszcie węgierski „Kalyi Jag” (czarny ogień) który ma już w Gorzowie, dzięki wcześniejszym koncertom, liczną grupę zagorzałych fanów
Znakomitym pomysłem Edwarda Dębickiego było stworzenie wspólnego - z orkiestrą zielonogórską - widowiska muzycznego kończącego koncert galowy festiwalu.
Na scenie pojawiła się więc orkiestra symfoniczna Czesława Grabowskiego, zespół Iło z Rosji z solistką Nataszą Bazyliewą i grupa artystów teatru „Terno”  dając spektakularny popis prawie godzinnego tańca i śpiewu w symfonicznej oprawie brzmień.
Ponad 4-ro godzinny koncert zakończył się późną nocą . Aplauzom, tańcom na proscenium i fetowania wyjątkowego koncertu galowego nie było końca, a reprezentujący krakowską cyganerię artystyczną (Piwnica Pod Baranami) bard Krakowa, książę nastroju i luminarz sztuki Mieczysław Święcicki, dopieścił publiczność swoimi cygańskimi romansami i dodał festiwalowi artystycznego smaczku.
 
Edward Dębicki podczas próby ..PS. Drogi Panie Edwardzie, dziękuję Panu za zaufanie i powierzenie mi współprowadzenia (wraz Panią Ewą Dębicką) dwudniowego maratonu koncertowego.
Nadane Panu - za Pana gigantyczną pracę, działalność artystyczną i twórczą, nagrody i wyróżnienia;   „Srebrny Krzyż Zasługi”, „Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski”, „Lubuszanin XX Wieku”, „Zasłużony dla Kultury Polskiej”, „Zasłużony Kulturze Gloria Artis” i „Cygański Oskar”  odzwierciedlają Pana wielkość i zasługi nie do przecenienia w popularyzowaniu kultury romskiej .
Uznanie dla Pana twórczości, myśli i gorące uczucia publiczności są widoczne i oczywiste, a nasza wdzięczność - artystów towarzyszących, którym pozwolił Pan zbliżyć się do Waszej Cygańskiej Rodziny - jest nie do wyrażenia.
Mądrość poezji Papuszy i bogactwo artystyczne emanujące z  cygańskiego „show” solistów, grup muzycznych i tanecznych które za Pana sprawą gościły przez 3 dni w Gorzowskim amfiteatrze, także dla nas - artystów z zewnątrz - są inspiracją i źródłem dla naszej twórczości .
 
Marek M. Jasicki
 
 zobacz więcej :