MIECZYSŁAW ŚWIĘCICKI - Bard Krakowa, Książę Nastroju, współtwórca Piwnicy pod Baranami i Marek Jasicki w rozmowie przedświątecznej ( 20 grudnia 2008 )
 
Marek Jasicki:   Znamy się od zawsze (…) ale dopiero gdy w Café Zakopianka - tu na Plantach,  zaprosiłem Cię do udziału w letnich koncertach, zgodnie z przesłaniem Sebastiana Sierakowskiego z 1826 roku „….ku uciesze korzystających z przechadzek”,  odświeżyliśmy nasze stare kontakty
 
M. Święcicki 1966Mieczysław Święcicki: A ja - pozwolisz - chcę zauważyć że gdy w 1996 objąłeś we władanie "Zakopiankę" której przywróciłeś dawny blask i ożywiłeś zapomnianą kawiarnię, która stała się znów miejscem spotkań artystów, profesorów, dyplomatów, zakochanych i wszystkich tych, którzy od dyskotekowej wrzawy wolą piosenki Edith Piaf, muzykę kameralną i klasyczny jazz, uznałem że w tych Twoich letnich koncertach moje romanse Wertyńskiego będą zaproszeniem także dla pokolenia które doskonale pamięta okres świetności tego lokalu .
Szkoda tylko że - jak pisała Barbara Rotter-Stankiewicz - Café Zakopianka tak naprawdę ożywa na wiosnę i latem, gdy w ogródku trudno znaleźć miejsce, a stałych bywalców i licznych turystów przyciągają - poza urokiem miejsca - właśnie koncerty znanych, nie tylko krakowskich, artystów, okolicznościowe imprezy,  dni francuskie i 3-majowe święto, wystawy, wernisaże i aukcje które organizujesz ..
Jak tu się nie włączyć w Twoje artystyczne pomysły ??
 
M.J.: Ty też przez lata organizowałeś imprezy, festiwale m.in. FAM-ę i wiele z nich funkcjonuje do dziś, a dzięki temu że śpiewasz, docierasz do wielu miejsc i otwierasz różne drzwi ….
W połowie lat 50-tych w połowie pierwszej powojennej odwilży politycznej rodziły się coraz to nowe kluby, kabarety, rodziła się krakowska Piwnica po Baranami ….  Czy wierzyłeś że „Piwnica” której do dziś jesteś wierny stanie się instytucją i że taki będzie miała wpływ na życie artystyczne Krakowa ?
 
M.Ś.: Tak, bo skupili się tam młodzi poeci, pisarze, plastycy, aktorzy, muzycy. W Piwnicy grywał jako student Krzysztof Penderecki. Tworzyli Mrożek i Roszkiewicz, a pierwsze programy stworzyli Wiesław Dymny i Andrzej Bursa. Scenografem byli: Krystyna Zachwatowicz i Kazimierz Wiśniak, a Piotr Skrzynecki był tu „od zawsze”. Te indywidualności nadawały ton, tworzyły styl, stanowiły o wadze intelektualnej polskiego teatru i kabaretu . Niedługo po październikowej politycznej odwilży  polski teatr na nowo zaczął odczuwać gorset cenzury, a Piwnica pod Baranami ciągle miała jakiś margines luzu. Na przykład, były premier PRL-u Józef Cyrankiewicz chyłkiem przychodził na wszystkie próby generalne „Piwnicy”, a nagabywany przez aktorów jak odbiera akcenty polityczne odpowiadał cynicznie że nie pracuje dla urzędu cenzorskiego …
Twórcy tak formułowali myśli, a aktorzy tak podawali teksty, by inteligentna publiczność w lot łapała wszelkie przesłania polityczne, aluzje i podteksty. Władza dawała wentyl na pokaz, a myśmy wpadli na pomysł posiłkowania się starymi osiemnasto i dziewiętnasto-wiecznymi tekstami. One były o „wczoraj” a mówiły o „dzisiaj”.  Publiczność w mig chwytała analogie i paradoksy.
Piotr Skrzynecki i za Gomółki i za Gierka czytał po prostu na scenie - z kamienną twarzą - najświeższe wydanie Trybuny Ludu. Płynęła nowomowa,  pustosłowie propagandy.  To był „wentyl” demaskujący nieznośne ciśnienie polityczne tamtych lat .
Cenzura nawet zatwierdzała nam teksty ale pilni cenzorzy przychodzili potem na przedstawienia by posłuchać interpretacji, bo dopiero interpretacja czyniła tekst groźnym. Odbiór widowni i okoliczności sprawiły np. że monolog Konrada z „Dziadów” w interpretacji Gustawa Holoubka stał się iskrą zapalną w roku 1968 …. Dzisiaj kiedy wszystko wolno, sztuka „siadła” , wszechobecna demokracja dławi się sama sobą.
 
M.J.: No i wróćmy do Wertyńskiego którego pieśni tak pięknie interpretujesz i tu w Café Zakopianka dostarczasz widzom tylu wzruszeń
 
M.Ś.: Twórczość Wertyńskiego przeżywa renesans, ten szalony okres Rosji przedrewolucyjnej, dekadenckiej znajduje zwierciadlane odbicie w jego pieśniach, a ja przez lata uczyłem się Wertyńskiego od ludzi którzy go znali…. , a poza tym, no cóż; wskrzeszam to co kultywuję od 40-tu lat;  poezję, pieśni polskie, cygańskie i rosyjskie właśnie. Są one niezmiennie bliskie kolejnym pokoleniom ciekawym czasów minionych. Poezja ta nadal wzrusza, nadal jest nam potrzebna, a rzewny romans rosyjski ma całe rzesze wyznawców, choć czas dokonał przecież okrutnej selekcji i ostały się tylko te najlepsze,  które oparły się czasowi i które śpiewano przy świecach i kadzidle. Więc dlaczego nie tutaj - u Ciebie, w Café Zakopianka, w zabytkowych arkadach rozświetlonych blaskiem lampionów .
 
M.J.: Niektórzy mówią o sobie, że urodzili się po raz drugi we Lwowie,  a Ty mówisz o sobie że urodziłeś się po raz drugi w Krakowie choć przyszedłeś na świat w Sokalu, a rodzina Twoja miała swoje gniazda w Wilnie i Lwowie …
 
M.Ś.: Tak, to prawda, w tamtych stronach od pokoleń żyli moi pradziadowie. Byli wśród nich nie tylko artyści muzycy. Julian Święcicki był autorem trzytomowego dzieła o historii Żydów, tłumaczem prawie całej literatury rosyjskiej. Wacław Święcicki był twórcą „Warszawianki”. Była cała plejada Święcickich lekarzy, humanistów którzy w wieku XIX-tym wyemigrowali z kresów m.in. do Poznania … Zdolny ród.
 
M.J.: …słowem urodziłeś się na wschodnich kresach dawnej Polski w rodzinie której korzenie sięgają czasów pamiętnej wyprawy Bolesława Chrobrego na Kijów ….
 
M.Święcicki / Teatr Słowackiego / Jubileusz Piwnicy pod Baranami 2006M.Ś.: … a w rodzinie roiło się od popów, bojarów, kniaziów, dyplomatów, polityków i … kobieciarzy, a jej wpływy sięgały aż po Kreml i gdzie indziej. Zobacz „Doktor Żiwago”, bal u Księcia Święcickiego w Moskwie, w naszym pałacu …., a babka moja Anastazja Pietrowna Księżna Święcicka była znaną w całym imperium „Diwą”, to znaczy aktorką, tancerką i śpiewaczką operową Wielkiego Teatru i Baletu w Saint Petersburgu i to po niej odziedziczyłem to wszystko co mam ...
I było pięknie i tak mogło by trwać do dzisiaj gdyby carowi nie zachciało się demokracji i liberalizmu …. Nastała era powolnego rozkładu i w końcu upadku Wielkiego Imperium Carskiego, a później Rewolucja Październikowa załatwiła równo wszystko i wszystkich.  
Kiedy epoka kończyła się a cara zastąpił pierwszy sekretarz, moi czujni dziadkowie zauważyli że nie ma żartów i wycofali się na upatrzone pozycje na Wileńszczyźnie gdzie też mieliśmy trochę posiadłości. Wytrawny szperacz na pewno wypatrzy na mapie, że Nowogródek w którym urodził się Adam Mickiewicz leży właśnie nad jeziorem Święcickim . Nastały czasy wolności po latach niewoli, ciemności i zacofania. W rodzinie nastąpiła rewolucja i zaczęła zmieniać swe monarsze zapatrywania i z hetmanów, baronów i książąt, Święciccy zaczęli przemieniać się w lekarzy, architektów, naukowców, pisarzy, poetów i artystów .
 
M.J.: … i w tych pamiętnych czasach wolności i nadziei, w drodze z Wilna do Lwowa 27 marca 1936 roku w Sokalu nad Bugiem urodził się przyszły bard Krakowa, książę nastroju, jeden z najciekawszych artystów estrady i współtwórca Piwnicy pod Baranami … Mieczysław Święcicki,  ale zanim pojawiłeś się w Krakowie losy Twoje usłane były dramatami…
 
M.Ś.: ..Tak, gdy skończyłem zaledwie trzy lata, spadła na nasz młody i dopiero powstały z popiołów kraj, w najmniej odpowiedniej chwili tragedia pamiętna pod nazwą „nóż w plecy”, a było to 17 września 1939 roku. Starsze pokolenie pamięta te straszne 28 miesięcy pomiędzy wrześniem 1939 a sierpniem 1941 roku…. Ojciec mój w tym czasie konał w obozie jenieckim w Ostaszkowie …. Przyjaciele przerzucili kilka polskich rodzin - wśród nich i naszą - przez Bełz, Rawę Ruską do Jarosławia  gdzie szczęśliwie udało mi się  ukończyć gimnazjum budowlane i szkołę muzyczną ….
 
M.J: … a w lipcu pamiętnego 1956 roku, w przydługawym wojskowym skórzanym szynelu, kapeluszu i z walizką pełną przygód, wspomnień i planów stanąłeś na Krakowskim Rynku ….
 
M.Ś.: … i pokochałem go od pierwszego dnia i na zawsze związałem się z jego tradycjami, zabytkami kościołami, ulicami i świętami. W Krakowie poznałem Gałczyńskiego i z nim w Zaczarowanej Dorożce recytowaliśmy wspólnie ten wiersz:
 
„.. Już się dzień jak tragarz pochyla, trzeba wyjść na miasto , WigiliaM.Święcicki / Konferencja prasowa w Cafe Zakopianka
Trzeba się trochę powłóczyć zamglonymi ulicami Krakowa
A Kraków jest damą fendesjeklową w biżuterii świateł sztucznych
Siostry moje ulice, chcę wam miłość swą wyznać
Wy jesteście moją ojczyzną.  Mój deszcz i wiatr i śnieg
Śnieg tak pachnie jak lilia, wiatr jak wino upija
Idąc wami słyszę jak mija szalony XX wiek
A podobno jest gdzieś ulica, lecz jak tam dojść, którędy
Ulica zdradzonego dzieciństwa , ulica wielkiej kolędy .
Na ulicy tej taki znajomy w kurzu z węgla nie w rajskim ogrodzie
Stoi dom jak inne domy, dom w którymś się urodził .
Ten sam stróż stoi przy bramie. Przed bramą ten sam kamień .
Pyta stróż : Gdzieś Pan był tyle lat . Wędrowałem przez głupi świat
Więc na górę szybko po schodach wchodzisz . Matka wciąż taka młoda.
Przy niej ojciec z czarnymi wąsami . I dziadkowie. Wszyscy ci sami.
Właśnie ojciec kiwa na matkę że już wzeszła gwiazdka na niebie
Że czas się dzielić opłatkiem, więc wszyscy podchodzą do siebie
I serca drżą uroczyście, jak na drzewie przy liściach liście
Jest cicho, choinka płonie, na szczycie cherubin fruwa  
Na oknach pelargonie, blask świeczek złotem zasnuwa
A z kąta ust brata płynie piosenka na okarynie …
Lulajże Jezuniu moja perełko , lulajże Jezuniu me pieścidełko … 
 
M.J: dziękuję Ci Mietku za przedświąteczne spotkanie ,… Wesołych Świąt i z nadzieją na kolejne Twoje tu na krakowskich Plantach, letnie recitale
 
M.Ś.: Z wzajemnością dla wszystkich bywalców Twojej artystycznej, też zaczarowanej kawiarni Zakopianka i ...do zobaczenia więc.

powrót →